środa, 13 lutego 2013

Polski ranking p4p



W pierwszym poście  i niejako na przywitanie chciałbym przedstawić mój prywatny, w pełni subiektywny polski ranking p4p, czyli top 10 krajowego boksu zawodowego bez podziału na kategorie wagowe. Tworząc go kierowałem się takimi kryteriami jak klasa sportowa, perspektywy na przyszłość, dotychczasowe osiągnięcia, a także wartość marketingowa i medialność. Dyskusje mile widziane.

1. Tomasz Adamek
Mimo słabej walki z Cunninghamem i nienajlepszej postawy z Chambersem Adamek to ciągle bezdyskusyjnie nr 1 w polskim boksie. Trzeba pamiętać o tym, że obaj ci czarnoskórzy pięściarze - szybcy, śliscy i sporo lżejsi stylowo nie leżeli Polakowi. W kolejnej walce Adamek spotka się najprawdopodobniej z Kubratem Pulewem albo ze zwycięzcą rewanżowej walki Banks-Mitchell. Z którymkolwiek z nich przyjdzie walczyć Góralowi to stylowo i gabarytowo będzie on przeciwieństwem Chambersa i Cunnighama. W związku z tym sztab Polaka powinien odpuścić sobie ładowanie w niego dodatkowych kilogramów i wrócić do jego starego stylu, w którym wysoko punktował dużo większych od siebie rywali. Pytanie tylko czy 36-letni już Adamek będzie w stanie znów równie skutecznie oszukiwać rywali swoją szybkością i pracą nóg. Mimo wszystko chyba jednak łatwiej o to niż udawać, że jest się ,,naturalnym ciężkim".
       

2. Krzysztof Włodarczyk
Jedyny obecnie polski mistrz świata, tj posiadacz mistrzowskiego pasa prestiżowej federacji. Styl Diablo chyba już nigdy nie będzie porywać tłumów, nie można mu jednak odmówić ciężkiej ręki i w sumie nienajgorszego wyszkolenia. W ostatniej walce Włodarczyk zrehabilitował się za niegodną mistrza postawę w pierwszej walce z Palaciosem, tym razem bezsprzecznie wygrywając w rewanżu na punkty, mając też swojego rywala na skraju nokautu. Martwi ringowa aktywność Diablo, który od czasu pierwszej walki z Portorykańczykiem tj. kwietnia 2011 r. stoczył zaledwie dwa pojedynki. Ostatnio nie doszła do skutku planowa na luty walka Polaka z byłym nr 1 wagi cruiser, ale wiekowym już Jeanem Mormeckiem, stąd zapewne znowu przyjdzie nam poczekać kilka miesięcy na kolejny występ Diablo. Miejmy nadzieję, że jego kolejny rywal oprócz znanego nazwiska do ringu wniesie również wartość sportową.        

3. Mateusz Masternak
Za Masternakiem pierwszy, ale bardzo udany rok w barwach grupy Sauerland, okraszony zdobyciem pasa mistrza Europy. W minionych 12 miesiącach Polak stoczył aż 5 walk, bardzo pewnie odprawiając kolejnych co raz lepszych rywali, a przeboksowane łącznie 44 rundy z pewnością pomogły mu w zdobyciu jakże ważnego ringowego doświadczenia. Mateusz pokazał już, że rywale pokroju Hiszpana Quinonero i Fina Haapoji nie stanowią dla niego żadnego zagrożenia, pytanie tylko jakie plany wobec niego ma teraz klan Sauerlandów. Najprawdopodobniej na najbliższy czas dla Mastera planowane jest kilka obron tytułu europejskiego, również na terenie Polski, w związku z czym możemy spodziewać się, że klasa jego rywali powinna stale wzrastać, z korzyścią z resztą dla samego Mateusza. Na hitową w Polsce walkę z Diablo, póki co raczej nie mamy co liczyć.

4. Andrzej Fonfara
Kolejny udany rok również za równolatkiem Masternaka, ale prowadzącym swoją karierę za Oceanem – Andrzejem Fonfarą. O ile rozbity Byron Mitchell nie mógł stanowić dla mocno bijącego Andrew żadnego zagrożenia, to w kolejnej walce z cenionym, ale również wiekowym Glenem Johsonem przez większość fachowców i kibiców Polak skazywany był na porażkę i to najczęściej przed czasem. Na tle byłego mistrza wagi półciężkiej i pięściarza roku 2004 wg ,,The Ring” Fonfara spisał się jednak znakomicie. Wielokrotnie wdawał się w wymiany. ze słynącym przecież z bardzo mocnego ciosu rywalem, udowadniając tym samym, że jego szczęka nie jest tak szklana jak wielu się wydało, a przy tym sam kilka razy mocno wstrząsnął Johnsonem, który tylko raz w karierze przegrał przed czasem, a liczbę i klasę jego rywali przypominać nie trzeba. W kolejnym pojedynku, którym rywalem Andrew był niedawny pretendent do pasa WBO Tommy Karpency również wiele się działo. Począwszy od dwóch nokdaunów na rywalu w pierwszej rundzie, po złamanie ręki przez Polaka w drugiej rundzie, a na kontrowersyjnym wg wielu zakończeniu walki w rundzie szóstej. Faktem jest jednak, że to Polak został ogłoszony zwycięzcą tego pojedynku, a do swojej kolekcji dołożył pas mniej prestiżowej federacji IBO. Prognozy na jutro dla Fonfary? Na początek powrót w marcu na ring z bratem Jeana Pascala, a potem pewnie w niedługiej perspektywie szukanie tittle-shota od któregoś z mistrzów. Inna sprawa to chęć walki papierowych dla mnie mistrzów wagi półciężkiej (poza Chadem Dawsonem) z niebezpiecznym, ale mało medialnym Polakiem, ale to już kwestia na inną dyskusję.       


5. Grzegorz Proksa
Super G, który dzięki znalezieniu nowego sponsora strategicznego dodał do swojego przydomku przedrostek ,,Nice” wraca do ringu po przykrej porażce z Giennadym Golovkinem. Porażka z unikanym przez całą czołówkę wagi średniej, a być może obecnie najlepszym pięściarzem tej kategorii wagowej ujmy Polakowi jednak nie przynosi. Należy pamiętać o ryzykownej decyzji podjęcia walki z niezwykle mocno bijącym Kazachem zaledwie siedem tygodni po trudniej, przede wszystkim w sferze psychicznej walce rewanżowej z Kerrym Hope’m. W ubiegłą sobotę Proksa udanie powrócił na ring bezproblemowo wypunktowując na gali w Belfaście rywala z Węgier. Niestety zwycięstwo przypłacił złamaniem ręki, tym samym planowana pod koniec marca walka w Stanach na antenie stacji ESPN, gdzie Polak miał wystąpić w walce wieczoru miejmy nadzieję tylko przesunęła się w czasie. Wśród możliwych rywali Grzegorza wymieniało się cenionych Sebastiana Zbika i Osumanę Adamę, a potencjalne zwycięstwo nad jednym z nich z pewnością przybliżyło by go znów do ścisłej czołówki wagi średniej. Mimo gorących dyskusji na forach bokserskich na temat predyspozycji fizycznych Proksy do występów w wadze średniej uważam, że jest to właściwa kategoria wagowa dla niego. Oczywiście odstaje on wzrostem i zasięgiem od większości swoich rywali, ale ma inne atuty dzięki, którym jest w stanie pokonywać większych rywali, również tych z topu middleweight.

6. Rafał Jackiewicz
Jackiewicz przebył długą drogę od yourneymana, podróżującego po całej Europie, kilka krotnie z tego powodu zostając obrabowanym ze zwycięstwa po mistrza Europy i pretendenta nr 1 federacji IBF. Jeśli chodzi o nazwiska oponentów z jakimi walczył Wojownik to z pewnością znajduję się on w top 5 polskiego boksu zawodowego. Za wszystko to Jackiewiczowi należy się wielki szacunek. W ostatnim pojedynku na gali Kliczko - Wach Jackiewicz podejmował niepokonanego Anglika Goddinga. Przez większość walki Jackiewicz nie mógł znaleźć sposobu na młodszego i dużo wyższego rywala, ale dzięki udanemu finiszowi w dwóch ostatnich rundach zdołał wyrwać remis. We wcześniejszych walkach w ubiegłym roku na galach w Polsce bez problemu uporał się z dwoma średniakami, a w lipcu na terenie Włoch wygrał przed czasem ze swoim starym znajomym Abisem, zdobywając tytuł mistrza Unii Europejskiej, a przede wszystkim miano oficjalnego pretendenta do pasa EBU. Chodzą jednak słuchy, że sztab Polaka ma dla niego inne plany, wg których Jackiewicz ma wrócić na ring 23 marca na gali w Częstochowie, a następnie stoczyć kolejną dużą walkę, której stawką może być nawet okupowana już niegdyś przez niego pierwsza pozycja w rankingu IBF. Pytanie tylko podobnie jak w przypadku Adamka, na ile blisko 36-letniego Jackiewicza stać jeszcze na podjęcie walki z pięściarzami z choćby szerokiej czołówki wagi półśredniej. Przegrana pod koniec 2011 r. walka z Kellem Brookiem wydaje się dawać negatywną odpowiedź na to pytanie. Oczywiście Rafał był tego dnia zdecydowanie słabszy od Brytyjczyka, ale samo przerwanie walki w 6 rundzie, kiedy Polak co prawda otrzymał czysty cios, ale nawet się nie zachwiał, a wcześniej ani razu nie był liczony było moim zdaniem kompletnie bezpodstawne. Nie twierdzę, że w dalszej części pojedynku postawa Jackiewicza znacznie by się poprawiła, ale pamiętając jakie problemy kondycyjne miał Brook właśnie po szóstej rundzie walki z Carsonem Jonesem, nie można tego jednoznacznie wykluczyć. Dla Jackiewicza może to być ostatni rok boksowania na wysokim poziomie, tym bardziej jestem ciekaw nazwisk jego kolejnych rywali.

7. Paweł Kołodziej
Gdy pod koniec 2009 r. Harnaś w efektowny sposób rozprawił się z Amerykaninem Robem Callowayem wydawało się, że jego kariera wreszcie ruszy do przodu. Niestety nic z tego. Od tamtej pory wygrał co prawda bez większych problemów sześć kolejnych walk i nazbierał całą masę nic nieznaczących tytułów, ale jedynym jego wartym nieco większej uwagi rywalem był co najwyżej niezły Felix Cora Jr. Dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi Kołodziej powinien wskoczyć wreszcie na wyższy level, jeśli chodzi o poziom swoich oponentów. Miał już ku temu dwukrotnie okazję, ale z powodu kontuzji musiał wycofać się z walk z Garrettem Wilsonem, a przede wszystkim z czołowym zawodnikiem wagi cruiser Olą Afolabim. Na 23 marca planowany jest powrót Harnasia na ring po rocznej przerwie. Oby była to jedyna walka na przetarcie przed planowanym starciem ze zwycięzcą pojedynku Alekseev - Wilson, którego stawką będzie miano oficjalnego pretendenta federacji IBF. W innym przypadku zachodzi obawa, że Kołodziej zwyczajnie może się zatrzeć i to na dobre.

8. Damian Jonak
Sytuacja analogiczna jak w przypadku Kołodzieja, tj. nieskazitelny rekord (poza remisem z Cendrowskim) i od lat równie wysokie miejsca w federacyjnych rankingach. Właśnie z tego powodu, mimo braku realnych, sportowych wyzwań Jonak stał się w ostatnim czasie obiektem drwin ze strony polskich kibiców. Podobnie jak Harnaś również Jonak miał walkę po której wydawało się, że jego kariera w końcu eksploduje, kiedy to w październiku 2010 r. w bardzo dobrym stylu wypunktował solidnego Jose Cruza z Meksyku. Od tego czasu Jonak przeplata walki z przeciętniakami na uncercardzie KP z walkami wieczoru, gdzie jego rywalami są znani, ale wypaleni już oponenci. Niestety w chwili obecnej kategoria jr średnia jest jedną z najlepiej obsadzonych wag, stąd trudno liczyć na walkę Damiana z którymś mistrzów. W tej sytuacji promotorzy Polaka powinni w końcu skonfrontować go z europejską czołówką, nawet kosztem walki na wyjeździe. Ciekawym przeciwnikiem dla Jonaka z pewnością byłby też kolejny po Bonsu były rywal Rafała Jackiewicza tj. Delvin Rodriguez, ale ten za drobne do Polski z pewnością nie przyleci. 

9. Paweł Głażewski
Głaz dał się poznać szerszej widowni w przegranej zdaniem sędziów walce z Royem Jonesem Jr. Mimo, że jego rywal od kilku dobrych lat jest już tylko cieniem wielkiego mistrza to Polakowi należą się słowa uznania za ringową postawę, tym bardziej zważywszy na fakt przyjęcia walki na 10 dni przed jej terminem i to po kontuzji, która wyłączyła Głażewskiego na kilka miesięcy z treningów. Wcześniej już Głażewski pokonał kilku solidnych rywali, przywołując chociażby nazwiska Tony Averlanta, wg wielu oszukanego w walce o tytuł mistrza Europy z Eduardem Gutknechtem, obecnego mistrza Unii Europejskiej Oriala Kolaja czy niezłego Doudou Ngumbu, w wyrównanej, ale moim zdaniem wygranej przez Polaka walce. Po starciu z legendarnym Royem Jonesem Jr Głażewski zanotował dwa zwycięstwa. Najpierw na punkty, ale po przeciętnej walce z twardym Szwajcarem Sebihim, a następnie przez TKO w trzeciej rundzie z doświadczonym i raczej rzadko przegrywającym przed czasem Ukraińcem Garashchenko. Po pierwszej z tych walk Głaz zdecydował się na zmianę trenera z Piotra Pożyczki na Piotra Wilczewskiego. Efekty tej współpracy będziemy mogli zaobserwować już 23 lutego na gali Polsat Boxing Night, gdzie rywalem Głaza będzie ambitny Bartłomiej Grafka. Trudno jednak przewidywać inny wynik tej walki niż pewna wygrana Głażewskiego. Myślę, że po tym planowym zwycięstwie team Pawła powinien poszukać mu drogi do pasa EBU, który niedługo zostanie bez właściciela. Ciekawym wydarzeniem byłaby też walka z Dariuszem Sękiem o pozycję nr 1 w polskiej wadze półciężkiej, nie wliczając w tą rywalizację Dawida Kosteckiego, z wiadomych powodów i boksującego za Oceanem Andrzeja Fonfarę.


10. Krzysztof Głowacki
Klasa rywali Głowackiego z każdą walką wzrasta, to cieszy. Cieszy też styl w jakim Polak odnosi kolejne zwycięstwa. Główka może nie jest najwyższy jak na kategorię cruiser, ale jego siła fizyczna i mocny cios jak najbardziej predysponują go do niezłych rezultatów w tej kategorii. Co łatwo zauważyć jego promotor bardzo często sprowadza mu byłych rywali innych Polaków i co warte podkreślenia Krzysiek wygrywa z nimi szybciej niż bardziej znani rodacy. Przykłady, proszę bardzo: Jomardashvili RTD 3 runda - Masternak z tym samym rywalem TKO 5 runda, Kracik TKO 9 runda - Kołodziej UD 12 rund, Semerdijev TKO 3 runda - Włodarczyk UD 8 rund, Romero TKO 6 runda - Masternak TKO 10 runda. W ostatnim pojedynku Głowacki w efektowny sposób, przez KO w 11 rundzie pokonał niezłego Anglia Askina, udowadniając po raz kolejny, że przez cały czas trwania walki trzeba być czujnym na jego ciosy. Jeśli poziom rywali pochodzącego z Wałcza pięściarza w dalszym ciągu będzie podnosił się w takim tempie jak obecnie, to myślę, że już w tym roku możemy liczyć na naprawdę spore wyzwania przed nim.

W poczekalni: Artur Szpilka, Dariusz Sęk, Andrzej Wawrzyk, Kamil Łaszczyk
W zawieszeniu: Dawid Kostecki, Piotr Wilczewski, Mariusz Wach

1 komentarz: